fale​š​nost pt​á​ků obut​ý​ch zoufalstv​í​m

by uroruro

/
  • Streaming + Download

     

1.
2.
3.
4.
5.
pro Lenu 06:58
6.
b u r d s 02:02
7.
8.

about

audio performance aura : "Nespravedlivě stíhané diskuse o kontrastech"
rezidence v galerii sam83 Česká Bříza Česká Republika
24.06.2023
Děkuji vám za lásku, kterou jste mi tu dali.

" c z e s z k a p o e m a t i c "

tymczasem się kręcę spadam tam gdzie mięśnie twoje nad porzeczką szczerze pamiętaj czas cały jaki jesteś malutki najmniejszy zamniejszy nędzny prądliwy uparty i śmierdzący a piękne bóle zębów nawiedzają mnie zbyt żadkorzadko zbytnio nie protestowała mała dusza stołowych kwiatów chciała mieć wąsy piękne szafy boczne lecz kiedy wróciły z wystawy krajowej wskoczył w nasze życie dil tajemny lawendowy po co to wszystko dymi krzyczy nie do rzeczy ogórki wiatry ścigania za gwałt na powietrzu tryskarce ludzik drugi ludzik mamut wibracja neuronowy przekład przemiana kosiarki w ludzika na małym strychu przeszłości papież franciszek ale nie ze mnie czy wolę śpiew ptaków czy szum albo hałas tańczący dźwięk lodówki w pokoju w którym śpią polne i skalne traktory czY mógłbyś się uspokoić chociaż na chwileczkę z tą gonitwą myśli przerobić na drgania przyjazne cały zgiełk oberwanie chmur by wyschnąć zasnąć zastygnąć pierwotnie pierworodnie drugorzędnie bryłką rosnąć sprytną przytuloną przytulaną jak pasek w rowerach tobiasza detalisty demos trumna szalone na niby warstwami wspierają moje to coś na placu tatusia co wymyślił wiatr latami składał go w kapliczce aż upadł i zamarł wiatr wtedy ożył przepływa woda przez zmielone płuca a taki napój zmienia czas napar jest potem go nie ma rano przy barze to co kiedyś było proste legendarna postać musiała wypić sama na przykład na filmach ale teraz wiem na wszystko patrzę inaczej spóźniam się na okręt biorę do ręki procę dlatego coś tam w środku gaśnie...jak na debiutanta długo żyję przechodząc korytarzem nie prowadzącym nigdzie jest tylko on sam wieszasz na jego ścianach obrazy i tęsknisz za wódką namiętny i bezczelny może lepiej sam się powieś jesteś stertą stertą czegokolwiek zadzwonił kieliszek pytał o zaległe pieniądze za święty spokój lodołamacz roześmiał się nagle nigdy nie był w takiej sytuacji że zabrakło słońca do teraz no dobrze czy jasno już widzisz swój błąd sterty ziemniaków długie opowiadanie kres drogi pomylone spacje smarki w udach fortepiany za oknem a szklanka jest bez zębów to mnie już nie popsuje w drodze do fryzjera zgubiłem wątek nie pierwszy to raz gdy źdźbło trawy kłuje w serce to dlatego że sumienie masz nie czyste po drugiej flaszce bardziej trzeszczysz niczym jarzębina a konkretnie jej melancholijny przesmyk na gigancie zasuwam do pracy operę mam w spodenkach operę mam z tyłu głowy jak wampir wybijam okno tanecznym krokiem teraz porcja traw ich bezmierny ból lekki deszcz słomiany wdowiec w fałszu ptaków podkutych rozpaczą pod gęstymi brwiami nie mogąc zrozumieć że szum jest całością gdzie jeden punkt niczego nie potrafi części składowe zmierzchu nie opatrzą dziurawego poranku ropa wycieka wrzodami jak brzydka modelka na top wybiegu kłusuje rekord tylko wśród swoich brakuje ran nadmiar jest broni w spiżarniach naboje granaciki spisek pleśnią się zalał już drugi raz dureń jeden płaski jak ziemia przeludniona wyludniona choćby całego świata faluje tratwy formuje burze w kąpielach własnych trasą zakopiańską trochę w lewo przed remontem ze dwieście trzydzieści na liczniku wieczność jest do wynajęcia jak pokój z kuchnią koronkową kawą w ryj mi dała by przejąć to wszystko tytuł posiadłości wszystkie kątY ryby z ukrytych kart zamalowane mają skrzela farbują otoczenie chaos hałas z czarnej otchłani lecz w pewnym momencie zupełnie nie zapowiedziany reżyser-reporter-sknera-czekista pusty na zewnątrz z niczym w środkach częstuje spotkanych olejkiem do opalania zmyśleń i wszyscy lecą na łeb na szyję oto historia policji polskiej słynącej z tego że zawsze gasi światła w garderobie zawiązane mam łapy brązem ze skał osadowych albo tego co zostało zapomniane jak kieszeń spodni co je z grecji przywiozłem otwieram pierwszy numer filipinki a tu biodra w zbiorach biblioteki narodowej bo rodzi się ciemno i to bardzo powoli już Joachim Lelewel mawiał do komara że trzeba mieć mocny dyszel a inne pierwsze e-państwa podziemne narody zebrane zakazane jak wiosna do grona państw wykładni zalicza się mały zużyty i mocno poschnięty pędzel niezwykłej wagi bo ocalił nas przed austriakami tą samą sztuczką którą popisał się wcześniej na wschodzie europy rozebrał się do naga wywalił jęzor padł na kolana cykl tekstów po usunięciu z zespołu redakcyjnego szereg antologii i wyborów wierszy zjadał na poczekaniu wcale nie stając się mniej głodnym jak mysz pewna kościelna starzał światy wadliwie pstrokate rozrósł się do wielu tomów mimo poschniętych włosków i niewielkiej zdolności szczegółowego nanoszenia farBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBBB
tłumy warszawiaków przed głównym wejściem z różnych epok.turnieje przyjęcia i maskarady biblioteka narodowa otwarta przez całe wakacje stary informatyk z wybrzeża szczelnych złączy tego kabla płukanego wycieczką stawia przed konstruktorami nie lada zadanie niemniej elektrowierty już pracują za sześcioro jest wiercenie dwóch odchylonych od siebie serc wieża wiertnicza z wielkimi cycami wielokrążek linowy ustawianie przesuwanie bardzo złożone piana w licznych walizkach moich czasem ślina czasem mały wróbel albo koń leżący na grzbiecie na samym początku ziemia była kulą ciekłej materii Fale krótkie takiej jak zwykle rozpaczy w przestrzeni pełnej naelektryzowanych gazów rzadkie połączenia radiowe pomiędzy przeciwległymi punktami gnoju dostałem obrożę obwąchuję krocza pozostaję na swoim miejscu nie ruszam rzeczy innych nie trzymam się zasad milczę i dlatego jest wszystko dobrze jak dotychczas indyk i bekon stoją nastawnie gotowe do drogi sprawna ręka kolejarza kieruje każdy drobiazg do prosektorium orlando magic ponieważ nie ma właściwego toru zamęt i błądzenie na niebie nie ma dróg po których swobodnie przepływałyby litery sprostowanie w listopadowym numerze naszego szacownego pisma nie było żadnej z nich do dzisiaj nie wiadomo dlaczego butów mokrych sztuk trzy nie sposób zabezpieczyć przed wysychaniem aNten proces niszczy pierwsze wrażenie rosy szybciej po wodzie na południu ręki duże zachmurzenie trawa chce wykurwić kosiarce krzyczy na cały regulator po co to wszystko białe bikini albo koszulka jak fala powodzi tygodnie uciekają ilość czasu na tym świecie na tamtym gdy spadłeś pod swój barowy stołek jestem tłustym podwójnym pająkiem nie znam swojego miejsca w szeregu kilka kostek lodu wykańczam drinka pozostawiam po sobie niesmak dwutakt swingowy jak bita śmietana środowiska z którego się wywodzę mam sporo klientów nie jestem żadną niespodzianką przechyliłem się w stronę rejonowego sądu bo wyyyyykraczam po za jakieś reguły kieruję się w stronę ciała barmanki ból czuję taka jest piękna wylewając wino na moje wiersze po dziesięciu piersiach jeden druga trzy czwarta piąta większa sześć bez brodawki siódma przypomina selera ósma dziewiąta dziesiąta namiętnie dziobię seriale na wakacjach ze szczupłym budżetem cyganem nie jestem ale lubię z nimi tańczyć mają cudną muzykę i w ogóle są piękni jak diabli przez zęby przez świeczki groby się wydłużają deformują poszewki do tego stopnia odkrywam fizykę wokół ciebie i w tobie pomału też na parkiecie w mięśniach dzwonka upadłego cedząc zęby po słowa one poszły ćpać przedłużając wakacje o nie wiem jak długo lucyno popraw ubranie kopiuj i jawę i sen 40-gramowy jak tylko długo się da lepszy grzbiet książki i sama ona forma może osłonić cienkie białe tekturki trzeba być może mieć jakieś przewrotne fryzury i można ruszać w miasto albo w jego podziemne mięsa przy założeniu że wszystko jest dozwolone jeśli dobrze się ruszasz como recitativo zresztą obłędnie cienkie białe tekturki z dna samego na jednego jeża i cztery zwyrodniałe świeczki pod pachę z krochmalem uczestniczą w marszu po nierównościach aż do zupełnego nasycenia wszystkich kolorów my pod powierzchnią ślubujemy obietnic nie dotrzymywać jak również nigdy nie użyć broni przeciwko komukolwiek tak mi dopomóż moja droga pustko szczura przetniemy nożem wysmarujemy się jego krwią by więcej nie kłamać już pytanie mam czy chcesz zostać narożnikiem moim dość mam tej samotności sztuki nerwów dobrej passy wewnętrznych krwotoków koszalinów co wyparowały jak tylko kupiłem tam wycieczkę na rok za milion ze spaniem na 5 piętrze wojewódzkiej komendy do spraw zauroczeń We wnęce dla orkiestry ucichło strojenie instrumentów.gwar rozmów nagle niesłusznie pod skórą z opiatów na zwariowanych imprezach lub wypadkach podczas samochodowych wyścigów na naszym podwórku troszkę się ślizgam po alejach wąskich jak ziarno na płótnach mamy na wsiach polskich wczoraj i jutro jadą traktory przekraczają park jak kruki w czapkach niewiDkach tak tworzy się prawdziwa harmonia a ciało wtedy najlepiej gnije zacznijmy od końca chociaż go nie ma jak zresztą początku środek jest marny babcia piecze śniadaniem dobry czas paruje zamęt alarmy delikatnie przecinają moje naczynia lilie wodne kapliczka drewniane przestanki niczym rosyjscy żołnierze krowy przeżuwają stroją gitary mgła mówi delikatnie coś do ucha na melinie jak to na melinie wróbel skacze do gardeł kto da więcej nie przyjeżdżamy bo nigdzie się nie wybieram parzę liście na sałatki idę padam tak w kółko macieju jemy cielęcinę drugi raz ten sam kawałek lecz w innym miejscu jest kameralnie ty mówisz o ojcu podanym z innym sosem talerze są nowe wino oraz puenta jestem automatyczną sekretarką pełną siatek z zakupami ściga mnie partia fletu z sonatiny która zawęża pole widzenia pływam w tych internetowych tłumaczach i nie nadążam za tym wszystkim wstawiam swoje słowa niby są od rzeczy ale po drugiej stronie w innym języku już mi to nie gra i to zupełnie a gdy przemieniam drobiny szlak mnie trafia bo nic się nie łączy nie zasklepia a powinno teraz jest słonecznie smród jest umiarkowany zaskroniec serdecznie macha do mnie jest noc chociaż trochę wyparowała to wszystko przez święta było ich za dużo zawsze perfidnie sterowane dzisiaj jest w sumie podobnie tylko ster jest w innych rękach kieszeniach a nić porozumienia porwana z tego nie powstanie pałac czy torpeda raczej szałas mały kamień z kodów kreskowych ponieważ się to wszystko gdzieś zawala ginie przewraca i nie wiem dlaczego czyżby z powodu niezbyt czystej przeszłości zatem wychodzę na środek zgłaszam samokrytykę umieram myję podłogę z zapalenia płuc umieszczam się w pudełku i jadę prosto w mamrotania krzyczę żebyście zostawili mi moje źródełko dzisiaj nie myłem się jeszcze i to jest naprawdę w porządku bo kiedy upadasz nie myślisz o szamponie w pewnym momencie spotkałem generator rytmu oczywiście był kobietą po przejściach o zapachu ionisation kompozycji edgard varèse znowu sięgam po ser lubię jego dziury czyżby to znaczyło że nie dane będzie mnie się porządnie zestarzeć czas pokaże rytm i bóle głowy przetrącone kształty ucieczek rozwody me jedzenie własnego ogona jest pikantny szkarłatnie osadzony dwudziesty wiek albo piętnasty co z tego autobus i tak się nie zatrzyma kurort taki jak kołobrzeg albo łeba sardynki wyczarowane przez zbite szkło plwociny czarnej cizi poetki z marszy głodnych matek pokłóconych o jedynego pluszowego misia ze wschodniej europy chcę żeby ropa została z nami chodzę z nią pod rękę nie mając z niej żadnych profitów chyba że pojedziemy wspólnie na sygnale ostrzegającym przed tym co zmiażdży ludzkość w następnym tygodniu po ślubie malwiny śnieżnej pani w klapkach i reklamówce z książkami mrówkami nie wiem jak przestać tyle jeść ale wiem dlaczego tyle pożeram twarz gładka po niedawnym goleniu jedzenie jest moją walką z ciągłym dreszczem w trumnie wcisnęłam guzik bo co drugą kanapkę jestem kobietą zapaliło się niebo prywatne pod trawą prawdziwe sensy gdzie odeszłyście czy to dlatego że odbyłem zasadniczą służbę wojskową cóż wracam po krótkiej przerwie jeszcze gorszy naprawiony nakierowany na zło i paskudny zapach z ryja kaczki wymiętoszonej jak prochowiec porucznika columbo na ogół martwię się na zapas jak łobuz zwykły ze spożywczego wczoraj jednak było zupełnie inaczej co potwierdzi rdzawy po kolacji fortepian co nie dostał promocji do klasy wyżej co centrum jest paryża tak zwyczajnie bezapelacyjnie nago z wężem w sercu z odkręconym odbytem co śpi w stróżówce razem z gońcem który nie lubi grać w szachy bo dość już ma takiej pracy ciągle go przestawiają wypierdalają go a on tak ochoczo chciałby wszechświat zmienić na inny i to jak najszybciej pisał wielokrotnie już ogłoszenia o tym czeszka poematik paryżanin wygnany z raju stój siadaj stój połóż myśli spać ogłaszają się w prasie pełno jest tego typu ogłoszeń że profesjonalni wysadzacze oferują swoje usługi ten jest droższy od tego ale daje większą gwarancję na swoją pracę wnioskuję że lepiej wysadza czy tak ? chyba właśnie o to chodzi że większą daje rękojmię za moją śmierć czy lepiej dłużej będę konał z jego ręki oby tymczasem melania się zatrzymuje tuż za rogiem wysadza mnie przy kiosku pędzę do pracy jestem bezrobotnym z długim doświadczeniem na głównej scenie od pięciu wieków cały czas czas gra gra ten ten sam sam artysta specjalista od nocnej ciszy wilkołak trębacz krętacz niezwykle popularny we wszystkich kręgach garbaty w treściach z głębią całą w brokacie kwiat najpiękniejszy sól tej ziemi wybornie miksuje na pożyczonym sprzęcie czy ja wiem to chyba jego najciekawszy koncert na pewno ostatni na pewno za grubą kasę nieziemski szmal może ostatnie podejście zaskakujące roszady składu piękne masywne zasadzki zając na obiad na kolację filet z helikoptera postać w błękicie i kicia śliczny kot sąsiada z dołu on małe je bo jest na diecie kiedy myszy organizują pikietę przynosi im ciepły posiłek tak czasy wyraźnie się zmieniły szyny transformatory snu szatany kolektywizacji o czwartej pięć po rewolucji mówca którego znałem ponieważ chodziliśmy do tej samej szkoły podstawowej splunął słowem po wielkim placu pełno wspaniałego wojska lśniącej broni i wysokich butów xxxx nagle mały kłaczek samą swoją obecnością wprowadził taki zamęt że wszystko pękło do wewnątrz i zniknęło handlarze byli sprytniejsi wszystko potrafią powyciągać z korzyścią dla siebie dachy czasem awangardę.liczne kawiarnie i całe to środowisko jestem tylko trefnym towarem wspominam różnorodność nieobecności w szkole panią profesor od polskiego i jej owłosione mądrze nogi miasta krwawe sceny nie żyją bardzo ciężko jest pisać pojawia się dziura jest czarno będzie walić deszcz nic nie wychodzi znowu kawa znowu pędzel gniją boki boli życie samochód zjeżdżaj krzyczę na niego żuję trawę chociaż dzisiaj trochę mniej w pewnym momencie cyklu kręgosłup tak zabolał że przewróciłem się na podłogę leżę tak już drugą dobę dobrze mi z tym że nie ma znikąd pomocy łażą po mnie małe węże wentylowe one kończyły technikum razem z moją kartką papieru zapisaną wiele czasu wstecz zbliża się święto państwowe lub kościelne ale żadne z nich nie jest moje pędzi motorówka po karku pełno turystów na moim brzuchu nie wiem kurde co oni tu robią przecież nie jestem miastem pilzno schodzą sny wspomnienie niezasłanych łóżek zjedzonego żarcia w nocy a gdyby tak je zliczyć jeśli potrafiłbym to zrobić powstałaby góra olbrzymia jak pradawny dowcip na temat pierwszego performance w historii ludzkości jak tu zrobić kawę jak tak leżę sparaliżowany jak nastawić płytę julian carillo sonaty jak ponownie zderzyć się z codziennością marzę by zejść ze schodów marzę by zjeść całować wnętrze może być także zewnętrze wiersz z wczoraj jestem teraz z innym momentem film katastroficzny już się skończył przewinął poszedł do la scali umyć kible bo opera końcem zalatuje szukam przyczyn kleję co się daje mało zostało większość dobrego wyparowała studnia kamyki liście bez rabatu elektroniczna karta na bycie uprzejmym tonacja brudnych paznokci kaszel oderwanej felgi trwa operacja powiązana z brakiem serca wyszukuję ciszy kiełków a pustkowia oszałamiają mnie rozmawiam z małym kamieniem z którym zbuduję i statek i trumnę tylko wyparuję trochę a moje niebo a moje zdania kilka rozmów z mamą na zastępstwie jeziora złych doradców dzieci w klasie siedmioro ich odrębne oceany dywan u pana dyrektora co kiedyś prowadził lekcje techniki w piwnicach gęste mam nogi z takimi dziureczkami to pozostałość po drugim festiwalu mikrotonów kiedy to ty i ja na rowerach zerwaliśmy sztandar dostało nam się za to staliśmy w kącie cały dzień do późnego wieczora ty w jednym ja w przeciwległym nauczyliśmy się porozumiewać wtedy na odległość a to nam pozostało do dzisiaj i nie ważne jest to że teraz ty nie żyjesz albo być może ja nasza przyjaźń to zwarta konstrukcja smakuje jak dobre śniadanie samotne dojadanie rewelacyjne nocne dojadanie oto kojot ujada myli kierunki pakuje się i wyrusza w nieznane towarzyszy mu gęś szara mądrością utyka na prawą nogę lubi płakać i cerować skarpety torpedom wszelkie rodzaje danych muszelki z oczami o wielu kolorach nie dokończone zdania płyną na odwrót dostarczają encyklopedii minerałów naprawiają sklepienia polnym kwiatom ptakom dzikim są płyną w orzechowych batonach tak jak straż pożarna jak brak czasu nowe zadania komfortowy brak pośpiechu wyszarpnęłam rękę z twojego twardego uścisku lodem palce sztywnieją bolą jak diabli nabierają prawdziwych znaczeń gorąca mgła temperament jak wata szklana w partyjnych żyłach po bokach wspaniali ochroniarze złodzieje uniwersalnego środka kto jest twórcą barier każdy z nas każde moje wcielenie ja teraz i ja z wczoraj słupki w wykresie prawdomówności w lewym sutku przecinek chociaż tak naprawdę jego zanik brak zaczynam się gotować przygotowuję porządnie wkurwienie lecz nagle spostrzegam że nie mam na kogo się pieklić wszyscy poszli mieli mnie dosyć wcale się nie dziwię cieszę się że znikając zadbali o siebie niechaj rosną w zdrowiu ustąpiły potoki słów beszame sery w słabym momencie podwieszony pod sufit zerwała się lina spadłem z 145 kilometrów prosto w sernik mamy amortyzacja była szybko wstałem wziąłem łyżeczkę i zacząłem degustować wypiek nic dobrego lepiej zjem sam cały byście się wy nie pochorowali a także wszystkie wasze mrówki gówno pod waszymi butami wysypki choroby z dzieciństwa mYśli przewodnie ale atak szału zostawcie mnie nie wyjdę już z tego baru płomienie w mojej piersi zlew mój bez lodu pozapychany koralami słów moje rozczarowanie sięga dna jeszcze przed tym jak zaistniała cała ta przeklęta ludzkość pieczony chleb na komunalnym cmentarzu kilka cennych uwag gdy mijam nad ranem paszportowe biuro niemy na poligonie strzelali od dawna ale od jakiś dwóch tygodni zmieniła się intensywność wybuchy są jeszcze częstsze i ogromne wylałem siebie do zlewu kiedy nie wiem ale celowo a nie przez przypadek uciekinier z obozu potem będę inny na razie jestem żaden konwencja ignoranta sarkastyczna kopia zęba trzonowego piekło upałów strzał ołówka
co zamierzał pisać do końca swojego czasu zawsze temperował się sam wydaje się że w okolicach odległych jak stado baranów pozbawionych gazu a w szczególności kaloryfer kolekcjonujący awarie jako tortury leśne kto zostanie akumulatorem ciepła wyją spirale
montują wielkie pralnie żylaki ból nóg jesienią rosną emocje na widelcu jestem nie czynny w mieszkaniach wielu lecz cudzych woda znajduje się w kolanie sałatka z podmuchem ale dopiero za kilka lat kiedy zostanie już tylko to najgorsze koszty obsługi maszyn walących się planów życiowych i twórczych jestem jak węgiel szukam godzin nocnych nie przekraczam.50®/o.pod własnych ciężarem jak kropla z orzecha włoskiego jem swoje stopy smarując bardzo grubo masłem zwłaszcza w szczelinach gdzie brud mieszka od zawsze odpieram atak złych myśli na chwileczkę dają spokój bardzo radośnie jest tutaj a tutaj to galerie sam83 / Česká Bříza pudełko na rysy wiele wersji siebie trzynaście zawałów strzały z ukrycia płasko trochę urwane tamte dni szpagat nad potokiem teraz skupiam się raczej by policzyć wszystkie mrówki z okolicy żmudne zajęcie mocno wyczerpujące piję krowę z mleka duży nóż potnie wszystko przekroi wszystkie nie wiem by było jeszcze trudniej figura płaska wiadro wody zmartwień już nie mogę znowu ptaki słońce zero wiatru przełom zawinięty do wewnątrz słony płaski jakiś taki bez polotu patrz strzał wcale nie nagle oczekiwałem go tor lotu pocisku kopcący promień dwa wektory bezpieczniki w strugach deszczu po kłótni z teściem automatyczna regulacja temperatur ciepło unoszące wodą chłodzącą plac martwy niewidzialne drogi paski papieru mozolne wyrównanie ich do jednego poziomu wkładam książkę do maszyny ona wymazuje naprawia zmienia jej sensy dużo rozwiązań elektrokorozja w miejscach złączeń kierunek smugi na szybie stwarzając urządzenie powyginany i niejednakowy sprawdzam się cały czas odkręcam głowę zaglądam znacznie głębiej poprzez krzaki miniaturowe na pewnej uliczce ciemnej do bólu baz świetlnej fali wyłowiony z rzeki w sekrecie przed drobnymi kropkami nędzy pewien człowiek jednocześnie był prostokątem pobierał pensję jako homo i jako figura geometryczna lecz rząd się przemienił i ma teraz jedno tylko wynagrodzenie
uwaga barwy oraz dźwięki otaczającego mnie wszechświata rozchodzą się z prędkością i mądrością tej sowy co ją teraz słyszysz w innym momencie pewien pies co z niejednej miski jadł nagle skamieniał po za tym wszystko po staremu krzyż niebo rany teraz o dwóch kaczkach stawie oraz tym co się nie wydarzy ma granice ta woda tak jak i ja różnica jest taka że to ja szybciej wypatruję utonę cztery krasnale mucha smarki tęsknią za ciszą absolutną oto niebyt a ty brzozo na którą patrzę w co się przemienisz a może to właśnie ty posiadasz dar przemieniania gdy zmierzcha robi się ciemno cicho windy nie ma
także mego miasta ale wybaczam sobie że nie pamiętam skąd pochodzę skacze mi ciśnienie powoli ląduję bardziej od komarów sam się gryzę z powodu zbyt wielkiego pociągu do butelki zawsze jednej i tej samej///na wieży kosmos z potwornym bólem głowy bólem kości rozpaczą nigdy nie nazwaną spaceruję w klapkach już po wszystkim przejeżdża piotrek on jest czechem z przypadku gra na tubie zygzakiem fruwa dosyć schizofrenicznym dźwiękiem ale tak jak i mnie determinuje go samotność wygnanie i całkiem dużo innych spraw dotyczących porowatej duszy od pewnego czasu kiedy brzuch mój rozpruł wiatr albo coś co go przypominało bardziej otwarłem się na zewnątrz wtedy bestia podobna do teraz kolegi wcześniej wielkiego przyjaciela podniosła mnie na jednym paluszku opowiedziała bajkę o niegrzecznym chłopczyku imieniem tulipan który za swoje niecne wygłupy właśnie stał się tym kwiatem oto dziura w mojej nędzy sufit pokryty surdutami literackich postaci płci obojga aresztowani niesłusznie przetrzymywani tak bliscy mi ludzie że skrzypce które teraz słyszę jak wielki ciężki kielich goryczy w równaniu z samymi niewiadomymi i ślubuję ci miłość wierność i uczciwość uczynię wszystko albo nie uczynię niczego wpłynę do obcego portu ukradnę jakieś gacie bo te co mam na sobie są już tak podarte że nie da się już w nich prowadzić teatru a to dziwna sprawa ten brak tolerancji na nagość pościel rozbebeszona poranek szósty nie chcę już wstawać nie bardzo wiem już po co to wszystko wyraźnie czuję zmęczenie materiału z temacie życie tylko tyle wierzgam skarpetami na sztucznej szczęce robię łyk czarnego płynu potem nalewam do kubka wody później wstawiam czajnik miłym pstryczkiem rozpoczynam operację a kiedy i to przewija się do tyłu sypię kawę na siebie z wielkimi wyrzutami nie wypowiadam głośno swoich myśli chwilowo jestem pracownikiem poczty który oczkowym kluczem liczy ilość ząbków w wybranych znaczkach pocztowych szukając najlepszej lali na świecie prostodusznej w każdym ruchu na stole pełnym kompromitujących materiałów przecinek błąd jest wtedy wielkim sensem kiedy leży nie znaleziony niepoprawiony wtedy przemawia z wielką siłą tak naprawdę liczy się tylko on i na spacerze czy podczas kłótni w wąskiej uliczce jaką po prostu zwyczajnie jestem podpalenia z różnych motywów dzwony na wojnę widzisz tego wielkiego czarnego kolesia tam z tyłu to kleks z colą bez lodu książę nadrzędny los spakowany razem z polskim klerem krzyknę teraz głośno stanę się brukselką ale tym razem bez brokatu jadę do tyłu ogrzewanie mam podłogowe z dymem idą miliony różne motywy obręcze błędy plamy zupełnie proste to wszystko jak mięsny sklep w środku puszczy tyle tylko że ty nie chcesz jeść bo nie jesteś głodny albo jesteś bardzo głodny ale nie jesz mięsa tak naprawdę chorujesz z pragnienia napojów brak krzyczy niedźwiedź pan ekspedient z 20-letnim stażem tu jest mięso wodę i soki można kupić w starożytnym mieście inków ale ostatni nosorożec już odjechał zresztą droga trwa trzy lata zdechnie pan z pragnienia i tak to może jednak pan się skusi i kupi tonę mięsa albo trzy i jeszcze pytanie czy pan wie jak wielkie jest cierpienie szyszki a jej upadek to jej największe szczęście znika ta scena podobnie jak wszystko zwłaszcza to co w tej chwili wydaję się takie ważne że dam się za to pociąć pestka jest rynkiem pełnym hipisów anulowanych przez burze z piorunami burze z kajdanami po środku zeszytu z upartymi krzyżówkami mały talerzyk przewrotny zna na pamięć wiele ksiąg to jest wyczyn ważne jest to że je rozumie i własnymi przemyśleniami na ich temat kieruje się w swoim życiu nawet wtedy kiedy ktoś na przykład ja go stłucze upał noise gruczoł zabudowany przez dźwięki mailowych powiadomień w pałacu gdzie rządzi srogi lecz wesoły klimatyzator wszyscy mają soje swoje role są uśmiechnięci wydają się szczęśliwi nikt nie wie czy tak jest naprawdę jak szyna w jeziorze albo jak miłość fizyczna z szyną właśnie w ten najdłuższy w roku dzień okropnie dziwny magazyn przerośnięty magazynier mało uprzejmy rośnie w siłę kiedy widzi że się irytuję całą sytuacją zostajesz całkiem sam i tworzysz bryły i musisz mieć potworną siłę pamiętaj tylko że i tak jej nie wystarczy dławimy się wszystkim co się da nie umiemy inaczej raz różnicą raz jednością jem zupę powoli łyżeczką jest także trochę soli chleb oraz nowe przemyślenie skierowany do otworu do lampy niedokładności badanych powierzchni bomba olejowa fala tłuszczu oraz inne takie drobiny spadła temmmmmmperatura o jeden dzień alfa nie występuje już w ofercie otwiera się mały komin dym generuje całkiem niezły w lewo cofam wszystko co wcześniej powiedziałem światło idące do lampy w pewnym momencie ją minie pójdzie po prostu dalej łąką kątem oka banałem ligawką a kiedy znowu stąpi chrystus albo pluszowy miś ze smykałką do rozwiązywania kryminalnych zabawek jak wzruszenie kiedykolwiek się pojawiasz PEWNEGO DNIA PRZYCISK SYMPATYCZNY z klawiatury którą się posługuję numlock odezwał się do mnie że chce odpocząć dodatkowo poprosił abym się z nim rozliczył ponieważ dość znacznie zalegam mu z wynagrodzeniem ja na to że jak tak sprawę stawia to niechaj się wynosi już w tym momencie ja się tym nie przejmę wcale a wcale ponieważ interesuje mnie tylko sesja nagraniowa która przede mną a nie to by być w porządku względem ludzi a co dopiero przycisków poszedł sobie teraz mam dziurę w klawiaturze no i dobrze nagrania wyszły wspaniałe trochę trąb trochę basu reszta to słowo przemilczenia dużo ciszy powrotu do przeszłości płyń do spryskiwaczy uzupełniaj fajkę skręcam fajkę palę podnoszę ręce wcześniej pierdzę oto bąk w pierWszych sekundach wolności istnienia to jest niezwykłe co najmniej przestrojony filtr krytyczny nastawiony na jedną ściśle określoną i charakterystyczną dla odrzuconego wzmacniacza częstotliwość szczytów wykresy obciążeń dni o tej samej dacie stąd też łatwo wysunąć wniosek że życie prywatne ściganego obywatela spala się gaz w piecach nasuwa się więc pytanie pod oknami cztery jabłka guzik bez rąk więcej szerzej ale także bardziej rozumnie robi się wtedy przestrzeń w niektórych typach wkładek gramofonowych brzask określa się błyskawicznie a w związku z tym zbyt szybko ginie wypychany jest także zdecudownie szpilką wokół potrzaskanej osi walentyna furia cudo postać fikcja ale także pączek najwyższej próby zgrzyty pewność siebie zdolność porywania tłumów i oczywiście f u r i a

post scriptum
možnost nastavení je nepochybně potřeba místo signální rohože konečně konec sbohem písku ale kde na to vzít papíry mám v pořádku kilometr dlouhá hlava řeže drážky to poprvé na jednom konci pásu na jódlující straně nějaký magistr s opravdu obrovskou čepelí mačká klín atmosféra po naklonění páky je hustá vše se odehrává pod velmi tenkým perem nástroje jsou propracované čím výš jdeme tím těžší ústa praskají a básně Sergeje Jesenina vibrují více

credits

released June 24, 2023

license

all rights reserved

tags

about

uroruro Poznań, Poland

ala ra fo ra ba
ala ra fo ra ba
ala ro fa ra ba
ala ra fo ra ba
ala ra fe ra ba

ala ra fo ra ba
ala ra fo ra ba
aly ra fo ra ba
ala ra fo ra ba
ala ra fo ru ba

contact / help

Contact uroruro

Streaming and
Download help

Report this album or account

If you like uroruro, you may also like: