We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

astronomiczne dyrdyma​ł​y

by uroruro

/
  • Streaming + Download

     

1.
2.

credits

released October 31, 2023

cover art by rozwścieczony obywatel

"twoje stare akwarium"
rzepin-berlin-poznań 30.06-04.07 2023

kropla się mocno wierci koparka rozprawia o wieczności oraz demontażu szyn wrocław cmentarz znika w tamtym momencie a twoje stare akwarium tryska humorem więc mówisz że odchodzisz na zawsze co tym zbudujesz to twoje nie oglądaj się za siebie do mnie krocz albo przeze mnie bo nikt ciebie nie dogoni to nie mój pułap żegnaj zmiłuj się nade mną ale jakoś sobie poradzę powykręcam wszystkie zęby i kościoły nawiercę nowe otwory wymienię wszystkie działa na wschodzie pójdę na bardzo długi spacer na pewno najpierw będę wzburzony pęknę na pół wypiję krew ze środka potem się zdrzemnę lecz najpierw oczy wypłaczę za tobą poranek chleba nie umiem się rozkroić ketchup uciekł parówka to nie majakowski stary antykwariat na jakimś rogu cały czas rozgrywa jedno zdanie z książki stulecia nie jest wszystko jedno szkoda tych pcheł otarć na łokciach towarów na półkach przy starej pani świeci tak boli serce w znikającym wnętrzu na dzisiaj już koniec koń już pojechał zrywają nieba jedno po drugim tyle tych nóg gdy one pachną mącąc mój spokój pokrzywa okulary zdejmuje latami ukąszona przez mały szybowiec bez ręki pisałem wtedy piszę i teraz a pewna wierzba chowa swój sufit wyjeżdża na patrol gdzie rude lęki kiedy się budzę zasypiam rękę szlifuję wszystko inne odpada kropla nie zdąży już na pociąg miasto także nie dojedzie areszt został odmalowany facet w białej koszuli i krótkofalówce wypadł pomylił akty przeminął a z jego nosa powstaje nowe widowisko gwizdek ledwo słyszalny struna zerwana z basowej gitary małe twe ręce na kostce trotylu przynoszą wybuch do słońca albo gdzieś dalej czasem mówi się nie to co się przyśni zboże wiatraczki smok w kroplach cudnych ciągłej rozmowy dwóch bab w tym jednej co na moim siedzi miejscu to nic to jednak ja jadę do etiopii wiatr się wzmaga pisarz topi małe jezioro w źle dobranych słowach konduktor z włosami pofarbowanymi wczoraj rano gubi bilety czytnik i wątek lubię gdy wydruk zanika podróż mniej kosztuje spóźnienia nie ma świeżo powstałe dziury i brak przejścia drogą przez park obok kościoła trochę z drewna trochę z kamienia a w jego środku czaszki przeszłość wilgotna zamieniona w piasek albo w dziewczynę z czarnym bagażem co nagle spada paznokcie jej długie czerwienią miesiączki krzyczy do mnie bym zawracał co też czynię cysterna pisze coś swobodnie w notesie w którym strony nie mają znaczenia lokomotywy wielbłądy z dziwnej wyspy wiecznego spóźnienia na stosie nas palą przelotem krzychu zdejmuje gacie kamienie rosną ktoś umiera kreski w tej desce kreślarz wygania mały mój smutek od teraz do nagłego końca pęcznieć będzie ze zmiennym przyspieszeniem zwłaszcza że zgniłe liście gadają tak że skupić się nie mogą na fundamentalnej kwestii atrament się skończył mało już czuję mało już mówię mało też chodzę wieczór jest zimny nie ma nikogo wchodzę wkurzony w zakręt i z niego wypadam patrzę umieram gdy ktoś coś szepcze do mikrofonu na wernisażu dźwięki generują też ptaki ktoś przesuwa krzesło operacja przebiega w języku magii czyli po niemiecku zbita butelka druga rower czerwona toyota o numerach B TN ileś tam berlin jest brudny mój pot spod pach jest wyczuwalny zastanawiam się tylko ile mam tych pach cztery albo więcej a malutkie balkony utopią mnie skutecznie kiedy odejdę będzie mnie jeszcze więcej popracuję nad swoją szczelnością bezczelnością rakiety zbudowanej na zajęciach praktyczno-technicznych dość dawno temu a wtedy też powstał ten ton co towarzyszy mi po dziś dzień w tym momencie zrobię sobie jakąś krótką przerwę trwającą morze stop stóp więc stop objazd opóźnienie wózek tego dziecka którym jestem znów w starych przeźroczach kiedy odpada tynk niczym liście drzewa powstałego ze stuwiecznych dezodorantów wykolejonych postaci wyjętych spod prawa dość cicho tutaj zegar bije warstwami jaka szkoda że do tej całej sytuacji nie mogę dolepić jeszcze potoku z czech który nadal płynie w mych żyłach szumi mi w głowie jak bardziej się skupię w sobie to co nas otacza przepływa z tym co jest z wewnątrz skutecznie się miesza i znaczy czas trwa potem zbijam dłonie jak wariat mocno skoncentrowany na działaniu ono przede wszystkim ma nie szkodzić innym ma być jednak na tyle szalone aby odpadł czas przepaliło się wiadro poumierały państwa jako system konieczny jest we mnie zrodzony nie dawno mały pisk jak przepowiednia siadam na podłodze aby go uzyskać przychodzi całkiem spory przytula mnie mówi dobry wieczór co jak mantra albo motet monter powiela dźwiękowy efekt który kupiłem w papierniczym sklepie na skraju polany powstałej wskutek wyciśnięcia cytryny staje się ostrzejszy niczym dziecka płacz albo nie swoje sprawki więc dalej odpływam starając się pamiętać do czego służą nogi język woda karta do głosowania cztery maksometry słów pożyczone płuca od emerytowanego pracownika schronu zaglądam tam czasem nastrajam telewizor siebie i bardzo tęsknię ekierka drewniana stara mówi mi żebym się tak tym nie przejmował że muszę wytrzymać bez ciebie ponieważ ciebie nie ma mieli się zboże wybucha kontrabas na martwym osiedlowym słońcu wzdłuż wędrówki myśli nad którą mało kto potrafi zapanować notes idzie na pływalnię zakłada czepek skacze na główkę skutecznie tonie zbyt wiele ucieka bądź trafia na patelnię jest smażone tak mało tak cicho frędzelki paciorki dymane na podpiłowanych głowach ja się powoli zmieniam diametralnie bgubzezw114rcjot tak jakoś amsterdamsko ciężar z głowy zszedł nagle mam odrobinę wolnego ale dobrze oto poranek się objawia daleko od dawnego celu liście szukają nowych drzew wiele motywów inspekcji wielolinii bynajmniej nie zmyślam jem orzechy które służą w pewnym korpusie obrony otóż zwieszoną mam wizję ponieważ zwyczajnie ona to tworzy *włazy* zawróć proszę "elle dzidzi" nieustannie jakby los miotał dziewczyną miniony kompozytor romantyczny umknął przeznaczeniu a w zasadzie nonsens może także i obłęd mocno święty we mnie także zaraz wszystko rezonuje najbardziej popsute zęby sznurówki albo klucze wpięte do karabińczyka rhythm and blues ląduje na zamkniętym lotnisku po osnutą na tym nędzną historię człowieka tak myślę folks song oraz ballady słucham uważnie trochę na przypalonym sprzęcie kroczę ze wszech miar ostrożny by ciebie nie zbudzić tylko położę koc na twoje stopy ukryję w ten sposób parę spraw ale także sprawię że będzie cieplej po złotej rzece moczu wszystkie te śmieci chwytają się za ręce i tańczą powoli szczęśliwe być może jak nigdy dotąd tak powstaje swobodny świat i osy pszczoły smoki smoki patyki rozkute poniżej ud praprzyczyny skąd gdzie zagrane przez 62 muzyków w obliczu kolejnego kryzysu rakietowego nota bene ozdobniki typu strzałka nie istnieją pętla trąbki rów z wodą odrobina dystansu pieszczotliwa trójkąty muzyk o ksywie marks w pierwszych sekundach jak tylko powstał umysł dociekliwy postaci i dzieła nowa huta skręca nagle głęboko w lewo w uszach księżyca przedruki zatrzymane oraz epatowanie ciszą na ruchliwej ulicy niski budżet kłaniania się w pas krążki kolejnego powstrzymania w obrębie techno policzek lawa szczotka pałeczka seria z ukosa inaczej brzmiąca niż przedwczoraj oto uwaga całkiem nie na miejscu co nas tak naprawdę jednoczy po sporym dotlenieniu w obróbce nagrań demon mieszka w muzyce ambient z paryskich zamieszek oto źródło i filtr tego rozrastania co kiedyś boleć przestanie uderzasz w talerz monologi o musli z gruszką siedząc w pokoju który jest pętlą często gęstą naiwność ciepła jest jak twoje mleko posłuchajmy wspólnie kompozycji na śmierć i skrzypce w tle w kanale wolni od używek uciekamy przed wajdy szkołą przeżarte rdzą rury zamieszkałe przez słowa nawiedzające mnie czas cały cały cali jak teraz gdy to piszę siedzę kupę robię słucham szumu łazienkowego wentylatora tekst jest gotowy można kartę wyrwać i się podetrzeć aksamitna rewolucja albo klęska mojego przypadku lecz rano czuję się odrodzony przebudowany chociaż cały czas niechciany mocno wieje siedzę na ławce a wszystko dobrze się tłumaczy samo używam wymyślonego języka nie po to by się za nim chować ale z powodu że wyrażam w tym całego nieskrępowanego siebie w zasadzie w rybniku myślą że już nie maluję sporo zmyślam rzucając się sam do kosza na śmieci * otwieram pamięć klikam trzy poziomy niżej słowa się najpierw rozszerzają potem przesłaniają pewne liczne fragmenty rzeczywistości i dobrze pismo zaczyna być nie czytelne przeważa zielony jest już fiolet i kwiaty polnego maku po wieczność wreszcie szerokie rajstopy złożone w hołdzie popsutemu jedzeniu którego jest tona albo beczka niezwykle poważnie przybliżam się do siebie łódka i wiec wyborczy wycięta spora część lasu nasadka mózgowa strasznie dziś długo to wszystko trwało łącznie z naradą wśród bydła drapię się z mostu areszt szpetny jak konfesjonał zasady śmiania się na zapas dwutakt uprzejmy wewnętrzny spacer robot w kratkę robot samojezdny dwupłatowy żuczek przybłęda jak atom*poznań*park ławka przy starej kapliczce zaczynam pierdzieć w stołek policzę cegły z tylnej ściany zanim spadnie na mnie dachówka ten oto kościółek jest dość zabawny a marzeniem moim jest urządzenie w nim koncertu eksperymentalnego najlepiej cyklu autorskiego gdzie wyzwiska próby odebrania forsy instytucją kultury by inaczej je spożytkować zastrzyk tory tramwaj śmierdzi jak piękne opery grane na tranzystorach w słabym wietrze co się zmienia ktoś robi dziurę albo ginie rower ten co przejeżdżał dawniej naklejkę miał na ramie "wystraszony" * wszystko się przenika w wrażliwym umyśle zwyrodnialca * unosi jak w zatkanym kiblu miłość spoko lobelelos intrygujące trygonometria wysuszona na wiór może kilka wiórów tama dziś trzyma ja staram się przekraczając zdecydowanie siebie swoje magmy produkować dropsy w przerwach od samobójstw lecę na łeb na szyję wypisuję ten cienkopis następny też piszę o wimbledonie szarfach protestach piranii przeciwko nocnym koszulom w ich oceanie

license

all rights reserved

tags

about

uroruro Poznań, Poland

ala ra fo ra ba
ala ra fo ra ba
ala ro fa ra ba
ala ra fo ra ba
ala ra fe ra ba

ala ra fo ra ba
ala ra fo ra ba
aly ra fo ra ba
ala ra fo ra ba
ala ra fo ru ba

contact / help

Contact uroruro

Streaming and
Download help

Report this album or account

If you like uroruro, you may also like: